Czy warto kupować nowalijki?
Nowalijki, czyli młode warzywa, otwierające wiosenny sezon, kuszą wyglądem i niepokoją tym, co mogą w sobie kryć. Najlepiej byłoby mieć je ze swojej uprawy - nawet skromne, ale bez chemii. Mało kto jednak ma taki komfort, więc pozostają zakupy. Nie rezygnujmy z nich. Szukajmy zaufanych sprzedawców.
W oszklonych halach, gdzie dba się o odpowiednią temperaturę, oświetlenie i wilgotność powietrza, panują dogodne warunki do rozwoju, niemal jak latem. Rośliny nie zawsze jednak uprawia się na klasycznym podłożu, tylko na mieszaninie torfu, ziemi liściowej, nawozów i mikroelementów. Są też uprawy hydroponiczne, czyli korzenie zanurza się w roztworze składników mineralnych, zamiast osadzać je w ziemi.
Naśladowanie natury
Skład sztucznego podłoża dostosowuje się do potrzeb danego gatunku. W efekcie warzywa rosną szybko i są dorodne. Mają zawartość witamin i minerałów podobną do tych uprawianych na polu, ale różnią się w smaku, gdyż z braku słońca nie wytwarza się w nich dużo cukrów i substancji zapachowych. Odczuwa się to m. in. w pomidorach, które bywają zostały zielone i umieszczane w komorze wypełnionej etylenem, czyli gazem przyspieszającym dojrzewanie.
Groźne wspomaganie
Czasem do nawożenia nowalijek używa się za dużo azotanów, które w naszym organizmie zamieniane są w azotyny. Te mogą powodować pokrzywkę, wypryski i bóle brzucha. Nadmiar tych związków ma też działanie rakotwórcze. Przekraczanie normy azotanów wielokrotnie wykazują kontrole. Dużo związków azotu gromadzi się zwłaszcza w rzodkiewkach, marchewce czy sałacie. Gołym okiem nie jesteśmy w stanie rozpoznać, czy dane nowalijki są przenawożone, czy nie. Dlatego bezpieczniej jest kupować je u zaufanych rolników i w sklepach ze zdrową żywnością, mającą towar z gospodarstw ekologicznych, ale to trudniej dostępne i droższe rozwiązanie.
Zwiększyć ostrożność
Na młode warzywa uważać muszą szczególnie alergicy, wrzodowcy i osoby z zespołem jelita nadwrażliwego. Ostrożność jest też konieczna w przypadku malutkich dzieci i kobiet w ciąży. Pamiętajmy, że niektóre nowalijki możemy wyhodować sami w doniczce, np. rzeżuchę, szczypiorek czy natkę pietruszki. Nowalijek nie wolno przechowywać w lodówce w foliowych torebkach. Wilgoć w takim opakowaniu przyspiesza przemianę azotynów w rakotwórcze nitrozoaminy. Folię warto zastąpić pergaminem lub płótnem. Do okrycia dobrze sprawdza się bawełniana ściereczka. Wszystkie nowalijki należy dokładnie myć i - w przypadku sałaty - usuwać zewnętrzne liście.
Inne możliwości
Do wyboru mamy jeszcze warzywa importowane, dostępne cały rok. Jednak te również nie są w pełni wolne od bez chemicznych preparatów. Dzieje się tak, ponieważ sprzedawcy starają się je zabezpieczać, aby przetrwały długą podróż. Dlatego nie warto demonizować tylko nowalijek, bo chemia bywa i w wielu innych produktach uchodzących za źródła witamin. Nie zapominajmy również o tym, że wiosną dobrym gwarantem witamin są kiszonki (kapusta, ogórki), warzywa korzeniowe z poprzedniego sezonu, a także warzywa mrożone.
Zalety nowalijek bez chemii:
Rzodkiewka – zwiększa przemianę materii i produkcję żółci.
Sałata – dobre źródło kwasu foliowego, wspomaga odchudzanie.
Pomidor – obfituje w potas obniżający ciśnienie i w likopen, zapobiegający m.in. chorobom serca.
Ogórek - działa moczopędnie, ma wyjątkowo mało kalorii.
Szczypiorek - jego olejki eteryczne pobudzają przemianę materii, działa bakteriobójczo.
.