Lodowe pokusy i obawy
Najzimniejszy deser jest teraz czymś wymarzonym. Radość jego połykania psuje jednak obawa o przytycie czy przeziębienie. Na ile lody grożą, na ile służą?
Przekonanie, że lody leczą zapalenie gardła czy anginę, nie do końca jest słuszne. Pod wpływem niskiej temperatury następuje obkurczenie naczyń krwionośnych, co rzeczywiście na jakiś czas zmniejsza ból (działanie takie, jak przy zimnym okładzie). Ta metoda nie likwiduje więc przyczyn choroby, tylko objawy. Przedłuża nawet leczenie, ponieważ przez zmniejszenie krążenia krwi w tym narządzie, utrudniony jest dopływ przeciwciał.
A zatrucia? Zdarzają się coraz rzadziej, ale mimo wszystko dochodzi niekiedy do zakażenia gronkowcem lub salmonellą. Należy pamiętać, że w rozmrożonych produktach następuje gwałtowny rozwój drobnoustrojów, który nie ulega zahamowaniu w trakcie powtórnego zamrożenia. Ryzyko jest też, kiedy dotykamy nieumytymi rękami waflowego rożka, w jakim sprzedawane są lody w budkach i cukierniach. Wystarczy trzymać go przez serwetkę. Na bezwzględną higienę trzeba uczulać najmłodszych.
Nie same puste kalorie