Stan epidemii a uroda. Czyli co z odrostami, hybrydami, sztucznymi rzęsami...

Opublikowano: 2020-04-14 20:54:57, w kategorii: Porady

Czego nie robi się dla urody i tym co za nią idzie – komplementów, przywilejów, zazdrosnych spojrzeń, prestiżu... Część pań regularnie poprawiających swój wygląd poprzez zabiegi fryzjerskie i kosmetyczne ma teraz – w okresie wymuszonego epidemią zamknięcia salonów usługowych – niemały problem.

Fot. Pixabay/CC0

Fot. Pixabay/CC0

 

Jeśli nawet nie jest nim mus podtrzymywania dotychczasowego wyglądu (choć z pewnością chciałoby się!), to pojawia się kłopoty - z uwolnieniem od pamiątek minionych, komfortowych czasów. Takimi mogą być odrastające hybrydy, odpadające rzęsy, przesuwające się doczepiane pasma włosów. Zwykły odrost przy nich to pryszcz, farba idzie w ruch i już ulga. Ale co z resztą?

 

W kryzysowych sytuacjach panie radzą sobie jak mogą. Czasem chciałoby się przypomnieć powiedzenie: Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Ale baba czasem i tak potrzebuje pomocy. W zasadzie na trzy sposoby działa, gdy obostrzenia udaremniają się pięknieć dawnym sposobem. Podejmuje SOS na własną rękę przejmując rolę fachowca, maskuje problem jak może lub korzysta z podziemia usług fryzjersko-kosmetycznych.

 

Co oznaczają ten pierwszy, drugi i trzeci wariant ratunku?

 

Najpierw na przykładzie hybrydowych paznokci, które przesunęły się rażąco i trzeba je „zdjąć”. Samodzielne SOS to zakup w drogerii specjalnego zmywacza do paznokci hybrydowych. Są takie preparaty, dostępne już za 1/3 kosztu zdejmowania u tzw. stylistki paznokci. Drugi wariant – zamalowywanie naturalnej odrastającej przestrzeni zwykłym lakierem i tymże samym pokrycie reszty, by nie było kontrastu w kolorze (wypukłość jednak pozostanie). Ta metoda maskowania i tak wcześniej czy później musi skończyć się usunięciem hybryd, których w nieskończoność nie da się nosić. Dobrze jednak, że nastąpi taki moment. Zyska na tym naturalna płytka, zacznie się regenerować po tylu seriach nakładania hybryd, trwających miesiącami. O ile zdesperowana właścicielka nie wybierze jednak trzeciego rozwiązania – korzystania z usług potajemnie działających fachowców. Przyjmują oni ponoć w swoich mieszkaniach, czasem też dojeżdżają do klientów, upewniając się mimochodem co do ich stanu zdrowia i zapewniając o swoim, nieskazitelnym. Tyle że seria spotkań może być długa i dająca niejedną okazję do pozyskanie nie tylko stu złotych za hybrydy, ale i wirusa gratis, którego łatwo podać dalej.

 

Trudniejszą sprawą od paznokci jest odrost doczepionych pasm włosów. Samodzielne zdjęcie przytwierdzonych kosmyków (syntetycznych lub naturalnych) jest prawie niemożliwe, więc łatwiej zatuszować dziwny widok jakimś uczesaniem, upięciem, choć i to może być ze względu na efekt frustrujące dla elegantki. Pokusę stanowi chyba i w tym przypadku nielegalne rozwiązanie – fryzjerskie podziemie – o ile zaufany fryzjer w nim działa, bo takich spraw jak zagęszczanie czy przedłużanie włosów nie powierza się komukolwiek, i nie jest to też zabieg powszechny tak jak koloryzacja.

 

Co z rzęsami, które były doczepiane zaawansowaną technologią i gwarancja kilku tygodni? Metodą 1 do 1 rzęs, 2 do 1 i 3 do 1 – efekty filmowe, ale ulotne. Z czasem rzęsy odpadają same, ale stopniowo, więc i nie w takiej kolejności czy tempie, jak życzyłaby sobie właścicielka. Jeśli więc jedno oko ma dostojny wachlarz, a drugie jest prawie nagie lub połowicznie oprawione, trzeba coś z tym zrobić – próbować usunąć dodatki natury lub ratować się drogeryjnymi kępkami doklejanymi w domu. Jednak samodzielnie dodawane rzęski odpadają często już przy demakijażu, więc czynność trzeba powtarzać nazajutrz. To syzyfowa praca. I tak po pewnym czasie przyjdzie z niej zrezygnować lub znów zejść do podziemia, jeśli tam działa tzw. stylistka rzęs. To z kolei oznacza igranie z prawem i życiem.

Jednak desperacja niektórych jest wielka.

 

Osobom przyzwyczajonym do sztuczności i mocnego akcentowania elementów urody trudno zaakceptować swój naturalny wygląd. Obawiają się też oceny otoczenia. Tylko jeśli zastanowić się lepiej, jak liczne i bliskie jest teraz otoczenie - przy pracy zdalnej, braku możliwości spotkań towarzyskich, a nawet rodzinnych, przy zakupach robionych w opustoszałych sklepach, w kolejkach z odstępem 2-metrowym... Chyba że prowadzi się „ważne” wideorozmowy przez komputer lub telefon albo – nie daj Boże – spotka przypadkiem przemykającą inną ważną osobę i znad maseczki pokażą się jej nagie oczy...?!

 

Gdy jednak brak usług salonów tak diametralnie zmienia, jest zarazem szansa, że nie zostanie się rozpoznanym i to uratuje od wstydu... naturalności.

 

Róża K.

 

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij