Savoir-vivre spotkań w lokalach
Dobre wychowanie obowiązuje wszędzie. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że zarówno w domu, jak i poza nim obowiązują pewne normy zachowań. Czy to podczas niedzielnego spotkania z rodziną w domu, czy poza nim. Coraz częściej lubimy zjeść posiłek w ciekawym miejscu, także coraz częściej wszelkie imprezy organizujemy w lokalach. I tu pojawia się kwestia obecności innych osób na sali restauracyjnej.
Organizując wyjście na spotkanie w lokalu lub imprezę rodzinną, warto zadać sobie pytanie czy będzie to sala samodzielna, czy będą obecni inni goście lokalu. Dlaczego? Na osobnej sali jesteśmy sami, możemy głośniej rozmawiać, możemy pozwolić sobie na większą swobodę biegania dzieci i gwaru rozmów. Więc może od razu zamówmy osobny pokój i wtedy rodzinne „sto lat” nie będzie nikomu przeszkadzało w degustacji schabowego. W innym przypadku musimy brać pod uwagę, że nasze zachowanie może przeszkadzać innym osobom obecnym w lokalu. Dwa przykłady.
Jedna z lepszych cukierni w Rzeszowie, miłe wydawałoby się popołudnie i możliwość porozmawiania ze znajomymi. Podczas pobytu przychodzą dziadkowie z wnuczkami, które od razu opanowały kącik z zabawkami dla dzieci. I bardzo dobrze, że takie miejsca coraz częściej pojawiają się w lokalach. Jednak nie oznacza to, że to co dzieje się w kąciku zabaw ma dominować w całym lokalu, ponieważ dzieci tak głośno bawiły się, że musieliśmy przenieść się w najdalszy kąt restauracji. Nie dało się inaczej porozmawiać, wręcz skupić na omawianych sprawach. Ani dziadkowie, ani obsługa nie reagowały. Powstało pytanie – czy obsłudze nie zależy na innych gościach lokalu, bo takie sytuacje zniechęcają do kolejnej wizyty. Tu każdy chce przyjść, zjeść coś dobrego i porozmawiać, może nawet odpocząć. Dziadkom wypadałoby zadać pytanie jak reagowaliby na podobne zachowanie innych dzieci. A jeśli już pozwalamy na takie zachowanie dzieciom, to nie dziwmy się później, że młodzi ludzie często zachowują się w lokalach i innych miejscach publicznych jakby byli sami.
Obrazek drugi. Niedzielne popołudnie w jednej z kulinarnych przystani w Rzeszowie. Na sali przy stolikach wiele osób, rodzin. Ale nad wszystkim dominuje spotkanie przy jednym ze stołów. Głośne rozmowy, śmiechy. Cała sala chcąc nie chcąc musiała wiedzieć m. in. jakie mają problemy w pracy, co zmienią w domu, na jakim filmie byli ostatnio uczestnicy spotkania – szkoda, że poza stwierdzeniem że byli na filmie, nie byli w stanie wypowiedzieć jednego mądrego zdania na jego temat, może choć to by rekompensowało ich zachowanie. Ich wyjście pozostali zebrani przyjęli z widoczną ulgą.
Najlepsze jedzenie i miła obsługa mogą zupełnie przyćmić takie sytuacje. Dla pracowników lokalu – reagujcie na takie zachowanie delikatnie, bo zniechęcony klient nie wróci, a niezbyt dobrą opinię raz wyrobioną trudno zmienić. A my wszyscy, drodzy klienci takich miejsc, zawsze pamiętajmy, że w lokalu najczęściej nie jesteśmy sami. Jeśli my chcemy spędzić miłe popołudnie z dobrym jedzeniem i fajnym towarzystwem, to pozwólmy na to także innym. I to odnosi się zarówno do nas dorosłych, jak i naszych milusińskich. Nie czyńmy drugiemu co nam niemiłe….
Izabela Fac, dziennikarz nie tylko kulinarny