Tutaj smakują prawdziwe Indie…
Dokładnie przez miesiąc zbierałem się, aby sprawdzić ofertę nowej (otwarta 27 września br.) Restauracji RANI. Kuchnia indyjska w Rzeszowie? Jakoś tak nie byłem przekonany do końca.
Generalnie przyprawy lubię, ale wydawało mi się, że Hindusi w ich dosypywaniu do potraw jednak trochę przesadzają. Ale tak naprawdę „zagrzebany” w polskiej i podkarpackiej tradycji nie za bardzo miałem skalę porównawczą. Wyszedłem więc z założenia, że jak będzie smakować to OK, jak nie to trudno, niech próbują inni. Po lekturze menu już byłem zagubiony: same obco brzmiące nazwy - chociaż przejrzyście opisane – ale które danie zamówić? Pomocna okazała się sugestia kucharza i właściciela Aurobinda Karmakara.
Co do pierwszego zamówienia nie mieliśmy wątpliwości: Mango Lassi i Sweet Lassi (jogurt naturalny zmieszany z mango z dodatkami) szybko pojawiły się na stole. Następnie poprosiliśmy o Mix Veg Plater czyli zestaw najbardziej popularnych przystawek wegetariańskich: Veg Samosa (smażone sakiewki nadziewane warzywami), Allo-Mattar Tikki (smażone placki z ugotowanych ziemniaków z zielonym groszkiem) i Paneer Tikka (twarożek marynowany w jogurcie i pieczony w piecu). Najpierw jeszcze – na rozruch - podpłomyki indyjskie z sosami. A na koniec lekko syci poprosiliśmy o deser czyli Gulab Jamun with Ice Cream – smażone na głębokim tłuszczu kulki z pasty mlecznej w syropie o smaku kardamonu z gałką lodów waniliowych. To był strzał w dziesiątkę – talerzyki praktycznie wylizaliśmy do czysta, po prostu pycha – prawdziwy Orient w Rzeszowie.
Generalnie wszystko smakowało, kucharz Aurobinda Karmakara zdradził, że większość produktów zamawia w hurtowniach indyjskich w… Londynie, dzięki temu ma pewność, że na jakości potrawy nie stracą. Poza tym gotują Hindusi, więc szansy na „polonizację” smaków dań nie ma! Jedyny minus to czas oczekiwania na potrawy, ale jeżeli chcecie zjeść świeże i prawdziwie indyjskie dania do restauracji wybierzcie się – tak jak my – gromadką. Wtedy upływu czasu nie zauważycie.
Krzysztof Zieliński