„Folk” zamiast „Wesela” - nowa nazwa i nowe menu restauracji w hotelu Bristol

Opublikowano: 2018-08-04 20:28:58, w kategorii: Miejsca, sklepy, lokale

Parafrazując - wywodzące się ze średniowiecza - przysłowie „Umarł król, niech żyje król” można powiedzieć w rzeszowskich realiach: „Umarło Wesele, niech żyje Folk”.

Ekipa z Restauracji Folk w Rzeszowie - pierwszy od lewej szef kuchni Janusz Pyra. Fot. KZRestauracja Folk w Rzeszowie - pierwszy od lewej szef kuchni Janusz Pyra. Fot. KZTo jest FOLK, zupełnie inna bajkaRestauracja Folk w Rzeszowie - pasztet z kaczych wątróbek, assiette z selera, galaretka z jabłek. Fot. KZ
Policzek wieprzowy, ziołowe puree w grillowanej cukinii, puree z dyni, sos chrzanowy. Fot. KZRestauracja Folk w Rzeszowie: cappuccino z kukurydzy, łososiowa grzanka panierowana w sezamie. Fot. KZRestauracja Folk w Rzeszowie: pieczony halibut, cytrynowe puree, warzywny makaron, sos cytrynowy. Fot. KZRestauracja Folk w Rzeszowie: pieczeń z sarny, borowiki duszone w śmietanie, gratin z buraka, kasza gryczana pieczona w cieście francuskim. Fot. KZ
Restauracja Folk w Rzeszowie: torcik serowy, galaretka z leśnych jagód, malinowe coulis. Fot. KZ
Ekipa z Restauracji Folk w Rzeszowie - pierwszy od lewej szef kuchni Janusz Pyra. Fot. KZ

Ekipa z Restauracji Folk w Rzeszowie - pierwszy od lewej szef kuchni Janusz Pyra. Fot. KZ


Bo tak właśnie się stało, od kilku dni pod adresem Rynek 20-23, na I piętrze kamienic (pięciogwiazdkowy hotel Bristol) mamy restaurację Folk, odświeżoną, przypudrowaną wewnątrz, ale z zupełnie nowym menu przygotowanym przez - także nowego - szefa kuchni Janusza Pyrę. Po skompletowaniu nowej załogi kuchni, zaprosił on na kolację degustacyjną około setkę gości. I się działo…

Dawno nie miałem okazji brać udziału w tak pieczołowicie przygotowanym spektaklu kulinarnym. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Perfekcyjna obsługa błyskawicznie roznosiła przygotowane talerze, sommelier Rafał Okoń omawiał dedykowane do poszczególnych dań gatunki win, a i sam Janusz Pyra dopowiadał co też znajduje się na tych talerzach.

Nowe menu Folk pozytywnie zaskoczyło, ale właściwie nie mogło być inaczej. Atut szefa kuchni to olbrzymie doświadczenie i profesjonalizm w każdym calu. Jego serwowane pomysły nie mogły nie zadziwiać, co więcej udowodnił on także, że proste składniki podane z pomysłem to jest to czego oczekują wymagający klienci. A właśnie na takich czeka Restauracja Folk.

Już pierwsza przystawka – pasztet z kaczych wątróbek w towarzystwie selera i galaretki z jabłek rozpieściło nasze podniebienia. Kolejna - policzek wieprzowy z puree z dyni i sosem chrzanowym – podobnie. A cappuccino z kukurydzy z łososiową grzanką panierowaną w sezamie zaskoczyło zupełnie. Formą podania w filiżance i jakością smaku dania.

Następnie pojawiły się dwa dania główne – pieczony halibut w cytrynowym puree z sosem cytrynowym oraz pieczeń z sarny z borowikami, gratiną z buraka i kaszą gryczaną zapieczoną w cieście francuskim. Sam ledwo powstrzymywałem się przed wylizaniem talerza. A całość doznań smakowych zamknął jak klamrą deser w postaci torcika serowego z galaretką z leśnych jagód.

Było unikalnie, a trwająca przez kilka godzin biesiada tak naprawdę pozwoliła sobie wyobrazić, jak wyglądały kiedyś słynne „lukullusowe uczty”. Tak trzymać – i niech żyje Folk.

kazet

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij