Dlaczego Black Friday przybiera na sile?
Jeszcze przed kilkoma laty w Polsce nikogo nie elektryzowało hasło Black Friday. Dziś mocno działa na klientów i sprzedawców. Otwiera portfele, budzi emocje. Jest dobrą okazją, jeśli mądrze ocenia się tzw. okazje, w przeciwnym razie stanowi pułapkę. To zwyczaj przejęty ze Stanów Zjednoczonych.
Fot. Pixabay/CC0
Historia Black Friday wiąże się z amerykańskim kalendarzem. W ostatni czwartek listopada Amerykanie obchodzą Święto Dziękczynienia. To dzień ten jest wolny od pracy, wielu Amerykanów bierze urlop w piątek, przedłużając sobie w ten sposób weekend. Wykorzystali to sprzedawcy, zachęcają do zakupów promocjami.
Skąd jednak czerń w nazwie tradycji? Prawdopodobnie pochodzi od koloru tuszu, jakim w przeszłości w księgach handlowych sprzedawcy ze Stanów Zjednoczonych zapisywali dochody (czarny – zysk, czerwony - straty). Black Friday jest zwykle najbardziej dochodowy dla sprzedawców w ciągu całego roku. Mimo obniżek cen sklepy mają najwyższe obroty. W „czarny piątek” wiele sklepów czynnych jest o wiele dłużej niż zwykle. W promocji można znaleźć elektronikę, ubrania, zabawki, meble, kosmetyki, a nawet jedzenie. W tym roku Black Friday wypada 29 listopada. Dużo sklepów wydłuża godziny otwarcia. Okazje cenową są też w sklepach internetowych.
Choć wiele sklepów chwali się atrakcyjnymi ofertami, należy zakupy robić z głową. Warto także sprawdzać, czy oferowana cena faktycznie jest korzystna. Część sklepów w związku z Blach Friday najpierw podwyższa ceny produktów, żeby w dni akcji powróciły do normy i wydawały się wspaniałe. W niektórych przypadkach prawdziwa okazja może być dopiero po świętach, tyle że dla wielu wtedy będzie już za późno na dany zakup. Jeśli nie wiąże się on jednak z upominkami na gwiazdkę czy inną terminową potrzebą, warto czasem zaczekać.